Z nastaniem nowego roku postanów sobie, że rozbijesz swoje mity o życiu. Podważysz koncepty, o których myślałeś, że od ich utrzymywania zależy twoje życie. Już czas, by przestać mówić, że „mamy” życie. My jesteśmy życiem, kreujemy tak naprawdę siebie i swój świat.
Gdyby ktoś nam powiedział, że możemy zmienić nasze życie, spełnić swoje zamiary i życzenia, być po prostu szczęśliwym i w dodatku może to nastąpić teraz w ciągu najbliższych 2 lat, w każdej chwili, bo zależy to od każdego z nas, to czy ktoś otworzyłby się na to?
Jakie zmiany muszą w ludziach zaistnieć, żeby móc z tego skorzystać?
Dwie pierwsze zmiany są fundamentalne.
Pierwsza dotyczy przekroczenia egoistycznego stanu, jaki ćwiczyliśmy przez tysiące lat. Owszem, odegrało to swoją rolę w rozwoju naszego umysłu. Jednak przy tej okazji „świat umysłu”, nazwany psychiką, został oddzielony od ciała fizycznego. Każda istota ludzka dostała przywilej bycia niezależną jednostką i nazwana o s o b ą czyli pozornie osobną istotą, wyodrębnioną od reszty zjawisk i obiektów. Pozornie osobną, bo wiemy, że na poziomie ciała-umysłu możemy się różnić i jesteśmy bardzo zindywidualizowani, ale nie oznacza to, że jesteśmy całkowicie samowystarczalni i że kiedykolwiek byliśmy. Ego czyli taka pozorna osoba wraz ze swoim cierpieniem emocjonalnym i poczuciem oddzielenia, które przez wieki było nam kodowane, aprobowane i uznane za normę społeczną, w końcu stało się destrukcyjne dla człowieka. O przekonaniu, że jest się odrębną istotą i powstałym z tego przekonaniu dotyczącym iluzorycznego ego pisałam w ostatnim artykule „Życie bez lęku”, wykazując, że stan ten w znacznej części jest przyczyną niepotrzebnego cierpienia, odrzucenia i niespełnienia.
Istotne jest zrozumieć, że ego nie jest ani dobre ani złe, ego jest po prostu nieświadomą identyfikacją z czymś. (Z łacińskiego: idem – „to samo” i facere -„robić”). Gdy identyfikuję się z czymś, utożsamiam się, wówczas „czynię to tym samym”, czyli mną samym. Obdarzam to poczuciem „ja” i w ten sposób staje się to częścią mojej tożsamości. Ego nie ma charakteru osobistego, ono to nie ty. Wypływa ze skłonności umysłu do porównywania się z innymi i poczucia oddzielenia. Dlatego kiedy tylko zauważymy w sobie tę skłonność do egotycznych zachowań, należy ją ignorować, nawet śmiać się z tej skłonności. Jak długo ludzkość dawała się tym zwodzić? Nabranie dystansu do egoistycznego nastawienia i spojrzenie na własne życie z innego punktu widzenia może pokazać nam głębszy wymiar duchowości.
Druga zmiana polega na podważaniu konceptualnego myślenia.
Nie mam zamiaru degradować roli jaką jednostki, odgrywały i będą odgrywać dla społeczeństwa. Chcę jedynie wykazać, że wszelkie koncepty, np. kalendarza, czasu i przestrzeni oraz wiele innych, mogą być pożyteczne, ale również mogą wprowadzać do rozwoju duchowego ludzkości wiele błędnej interpretacji rzeczywistości.
Dlatego powinniśmy podważać różne utarte koncepty, np. takie jak ten, że ciało fizyczne i umysł to osobne królestwa, że Świadomość mieści się tylko i wyłącznie w ciele-umyśle, a nie odwrotnie, czyli że ciało-umysł mieści się w Świadomości. Kolejnym kandydatem do podważenia jest koncept, że granicą, końcem naszego ciała jest skóra . A co z jego wielowymiarowością? Co np. z ciałem energetycznym, które karmi I odżywia ciało fizyczne, momencie kiedy energia życiowa przestaje płynąć ciało fizyczne rozpada się.
I najbardziej problematyczny ze wszystkich koncept, wspomniany powyżej, że jesteśmy istotami oddzielonymi od innych, od Boga, który nas nagradza i każe. A wraz z tym podzielone religie i inne przyjęte wierzenia.
Jestem więc myślę
Przywilejem naszego gatunku jest umysł, który najprościej można zdefiniować jako funkcja myślenia. Dzięki tej funkcji nasz mózg wraz z systemem nerwowym przetwarza wszystkie myśli, doznania ciała, percepcje zewnętrze, zapamiętuje i projektuje obrazy. A zatem ta funkcja umysłu jest genialnym instrumentem do planowania, tworzenia i kreowania, ale tylko do czasu gdy nie zostaniemy zawładnięci przez myślenie. Innymi słowy, jeśli utożsamimy się z umysłem, czyli kartezjańskie „myślę, więc jestem”, natychmiast pojawia się narracja płynąca z historii „ja”, „mnie”, „moje”, historii zapamiętanych obrazów z przeszłości i wynikających z niej obrazów rzutowanych w przyszłość. Po prostu myślenie staje się czymś, co całkowicie zawładnęło nami i nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Uważamy, że umrzemy, jeśli nie będziemy myśleć. Czy na pewno?
Musimy mieć odwagę podważyć słynne zdanie filozofa: „myślę, więc jestem” i przyjrzeć się, czy odwrotna kolejność w jego logice nie jest uzasadniona.
Jestem, więc myślę! Istnienie było przed myśleniem. Jeśli jesteśmy w stanie spostrzec, że myśli się zmieniają, a ja istnieję pomimo ich zmienności, to oznacza, że nie jestem myśleniem. Co więcej, kiedy zacznę dostrzegać pauzy pomiędzy jedną myślą a kolejną, to w tym momencie rozumiem, że jestem tym, cokolwiek by to nie było, co postrzega lukę pomiędzy myślami, a więc nie jestem nimi.
„Jeśli nie możemy zatrzymać myślenia, to oznacza, że myślenie nie jest od nas całkowicie zależne.. Nie możemy przestać myśleć, będziemy wciąż myśleć ale nie musimy być uwięzieni w pułapce myślenia”. (Eckhart Tolle)
Nie możemy zatrzymać płynących myśli, ale możemy uwolnić się od uzależnienia od myślenia. Wówczas będziemy mogli wybrać rodzaj i jakość naszego myślenia. Takie widzenie to niezwykła zmiana jakiej możemy doświadczyć.
STANDARDEM NA NOWE CZASY JEST ZMIANA MYŚLENIA.
Jedną z najważniejszych cech umysłu jest zapamiętywanie i powtarzanie, co niestety z łatwością pomaga programować się na myślenie wciąż tymi samymi myślami.
Bezustannie w życiu powtarzamy te same myśli. Niektórzy mają nawet dość przewidywalny zestaw takich automatycznych „mądrości” o chorobach, o polityce, o związkach, dosłownie o wszystkim.
Wielu z nas to pogodni ludzie, z lekkim umysłem, radośnie nastawieni do życia. Ale jest cała masa takich, którzy wciąż żyją w owej pułapce myślenia, nie widząc jakie zestawy myśli odtwarzają.
Doświadczając umysłu, wszyscy mamy nawyk myślenia zwłaszcza tymi samymi myślami i w ten sposób przyswajamy I utrwalamy wszelką wiedzę.
Ale konieczne jest by zacząć przyglądać się własnym myślom (choćby naszej powszechnejj tendencji do martwienia się i bacznie obserwować jakie myśli zapraszamy, jakich się trzymamy, jakie codziennie praktykujemy powtarzając je na okrągło. Na przykład zaczyna się coś realizować w naszym życiu, czego pragnęliśmy, dajmy na to przeprowadzka do nowego miejsca i nowej pracy. Jakże często okupione to jest martwiącą się myślą: „ „Czy to się na pewno powiedzie? Czy nic nie stanie na przeszkodzie? Czy pracodawca albo sprzedawca się nie rozmyśli?” Albo: “Moja mama chorowała i ja mogę też zachorować. Ja to jestem taka urazowa, ciągle coś mi się dzieje. ”. Ostatnio widziałam taki plakat publiczny: smutną staruszkę i napis: „samotność i bieda zasiądą ze mną do wigilii”.
Nie posądzam autora o brak empatii, ale jest to epatowanie kolektywnym, negatywnym myśleniem. Chodzi o zmianę myślenia i inne podejście do tematu samotności.
Niejednokrotnie słyszeliśmy o wielkiej mocy umysłu. Każda pojedyncza myśl prędzej czy później się zmaterializuje. Owszem możemy jedną myśl zneutralizować inną, czyli nie zasilać tej pierwszej niechcianej przez zaprzeczenie jej lub po prostu zignorowanie.
Umysł jest genialnym instrumentem tworzenia w całym wszechświecie a wraz ze wszystkimi zmysłami i percepcjami jest wspaniałym narzędziem poznania.
Ale nie jest zdolny wyjść poza tworzenie by zrozumieć czyim jest narzędziem. Jak powiedział mędrzec Nissargadatha Maharaj: „Oczyszczony umysł jest wiernym sługą Jaźni”. Jaźń rozumiana tu jest jako Ja-Świadomość, a oczyszczony umysł, jako świadoma i jasna myśl o tym, co chcę stworzyć.
Jak długo mamy umysł, tak długo doświadczamy twórczości.
Umysł tworzy ale nie jest Stwórcą. Stwórcą jest Ja-Świadomość. Nasze myśli nie są żywe ani świadome. Myśli nie myślą. Jedna myśl nie jest świadoma drugiej.
To, co świadome jest istnienia myśli, to co słyszy, widzi, czuje, stwarza, to jest to kim jesteśmy. Cokolwiek to jest, jest już wolne. Wolne od myśli. W tym już tkwi nasza nieograniczona wolność myślenia.
A doświadczymy tego, jeśli zobaczymy jakich myśli się trzymamy. Szczególnie jeśli są te myśli dobrze znane, stare i powtarzane przez innych w środowisku, w którym na co dzień żyjemy i dlatego nie musimy wkładać w nie żadnego wysiłku. Takie stereotypowe, oklepane zestawy, już są na wyciągnięcie ręki. Tak, owszem mamy wolność myślenia, z tym, że jest to nieuświadomiony, automatyczny wybór myślenia utartymi mitami i poglądami I schematami. I jaki jest tego efekt? Wystarczy rozejrzeć się wokół.
Cokolwiek spostrzegamy i czegokolwiek doświadczamy jest związane z naszym wcześniejszym myśleniem. Tylko i wyłącznie tego, o czym myślimy, doświadczamy w życiu.
Dobrym tego przykładem jest myślenie o związku. Ileż to sprzecznych myśli wysyłamy w eter: „nie znajdę takiego towarzysza jakiego bym chciała. Ten związek nie ma szansy.” – no to faktycznie tak się stanie. „Moja żona jest dobra, ale chorowita” – no to doświadczamy chorób żony. „Nie umiem porozumieć się z rodzicami, dziećmi…” i wciąż konflikt trwa. „Martwię się, bo mogę zmarnować okazję” i ta myśl: „mogę zmarnować okazję” wywołuje uczucie martwienia się i natychmiast zostaje tym uczuciem zasilona, ponieważ musi zaistnieć dopasowanie (zarezonowanie) między ciałem a umysłe. W rezultacie myśl ta wywołuje przeszkodę dla dobrej okazji do spotkania partnera albo zmiany pracy. Tak dzieje się z każdą myślą połączoną z uczuciem w ciele, co objawia się jako emocja, (energetyczne wzmocnienie intencji). To jest powszechna tendencja każdego z nas.
Rozwiązanie jest proste: najpierw zaobserwujmy odczucie, w tym wypadku martwienia się, jakie pojawia się w ciele. Wystarczy zaobserwować jak się napina nasze ciało. W tendencji do martwienia się zazwyczaj napina się centrum splotu słonecznego, a w szczególności żołądek. Ale nie tak istotne jest miejsce w jakim to odczujemy a zauważenie odczucia jakie powstaje w ciele bez koncentrowania się na tym. Kiedy to się nam uda, myśl, która nie jest zasilona emocją płynącą z ciała przestaje być groźna, a tendencje do napięć znikną.
Innym przykładem naszego myślenia, które jest klasycznym przykładem niemożności zrealizowania się naszego planu czy potrzeby dotyczy naszych finansów: ”nie stać mnie na”, wciąż mam za mało pieniędzy, ledwo mi wystarcza na podstawowe potrzeby”, “lepsza moja posada, niż nie wiadomo co” itp. to” Oczywiście, że tego typu myślenie z góry skazuje nas na niepowodzenie.
Takich myśli mamy tysiące. Negatywnych, sprzecznych, niejasnych. A wszystko wypływa z umysłu, który zamiast służyć Jaźni, to jak ten niewierny sługa karmi i chroni wyimaginowane ego, czyli egocentryczny zlepek wszystkiego co nazbierane w życiu.
Jeśli będziesz odważny, to możesz ten sam umysł zaprząc do roboty by przefiltrował cały ten zlepek negatywnych myśli, uwarunkowań, nawyków, poglądów i zobaczył, że tym nie jesteś.
Dlaczego nie być śmiałkiem, który widząc swoje nawyki myślowe, otwiera się na świeże, odmienne myśli? To jest najważniejszy wymóg naszych czasów.
Zmiana jakości i treści myślenia była kanonem prawdziwej wiedzy duchowej, którą symbolizuje czysta woda lejąca się z dzbana trzymanego przez Wodnika. Wodnik przypomina nam, że wiedza ta jest dostępna dla każdego, bo jej źródło jest w nas. I to, że jako ludzie, mamy nieograniczoną wolność w myśleniu.Wolność staje się naszą mocą w momencie, kiedy zdamy sobie sprawę z tego, że jeśli świadomie zmienimy sposób myślenia i zaprosimy inny rodzaj myśli to zmieni się nasze życie.
Zostaw komentarz